Czy sztuka może być doskonałą okazją do spotkania śmietanki towarzyskiej? Oczywiście. A, czy może być równie wyśmienitym pretekstem do zjedzenia nadliczbowej porcji kalorii? Jak najbardziej. Idźmy dalej, a co się stanie, gdy w trakcie uczty duchowej, związanej z zachwytami nad pięknem obrazu, dojdzie do serii nieoczekiwanych zdarzeń, po których tajni agenci będą zakładać sprawcom metalowe bransoletki? Zabrzmiało nieco kryminalnie? I bardzo dobrze, wszak sztuka to nie tylko achy i ochy, ale także lepkie rączki, które mają jednej cel. Jaki? Przekonajcie się sami.
Nakładem Wydawnictwa Ezop ukazała się (tak, tak, sześć lat temu) książka, która nas totalnie zachwyciła. O sztuce widzianej, dotykanej, podziwianej, zachłannie smakowanej przez gości profesora Adalberta. Wartym odnotowania jest, że pan profesor miał gości nie byle jakich, a wśród nich znaleźli się chociażby hrabina Szarlota (której bardzo kibicowaliśmy w tortowych podbojach), konsul Maurycy z małżonką Jasminą czy kozioł Dezyderiusz. Słowem elita elity miasteczka, w którym cuda się działy, bo kto to słyszał, aby takie imprezy w duchu detektywistycznym w ogóle organizować. A może to wcale nie było zaplanowane?
Jedno jest pewne, Kęstutis Kasparavičius potrafi rozbawić do łez, jego zmysł żartobliwy jest wyostrzony, jak myśliwski nóż, przed którym pewnie niejeden gość Adalberta musiał uciekać. Historia zawarta w „Zaginionym obrazie” ukazuje słabości i słabostki, wady i niedoskonałości, które mają nawet, o zgrozo, wykształceni i mądrzy. Każda z postaci jest idealnie skrojona, oj jakie niefartowne określenie, użyte w kontekście tych cudnych zwierząt. W takim razie, powiedzmy inaczej, doskonale sprofilowana, mająca własną tożsamość, rys psychologiczny, sposób bycia i unikalną prezencję. Spotkanie zorganizowane przez profesora jest pretekstem do pokazania siebie i swego nowego nabytku, obrazu zakupionego na aukcji. Niby nic nadzwyczajnego, a mimo to wszystko w tej opowieści jest na wskroś niesamowite. Tempo akcji nie pozostawia wyboru, trzeba za gośćmi nadążyć, nim, a zresztą, ta karuzela zdarzeń czeka na Was. Wsiadajcie śmiało i kręćcie się wesoło!
Jestem naprawdę pełna uznania dla Kęstutisa za każdą emanującą artyzmem ilustrację zamieszczoną na kartach „Zaginionego obrazu”. Szczegóły mają ogromne znaczenie, i to właśnie w nich czytelnik dostrzega stany emocjonalne, napięcie, powagę sytuacji, a może nawet jej śmieszność. Bawi i zachwyca jednocześnie. Przy tej książce dobre wibracje rezonują na wszystkich czytelników. Kto mógłby być odporny na urok tajnego agenta Ulfa, czy inspektora Fuksa. Celowo ich wymieniam, ale to zapewne z racji skrzywienia zawodowego – dobre sobie! A Wy, jeśli jeszcze nie mieliście okazji i przyjemności do skosztowania tortu z tej opowieści, to powiem krótko: nie zwlekajcie. Ostatni gasi światło.
Fabuła, fabułą, ale śledztwo rzecz święta. Zastanawiające jest, kto śmiał zakłócić dobrą atmosferę tego spotkania, a może ona wcale nie była od początku taka dobra? Czy koniec końców zaginiony obraz powrócił na właściwe miejsce? Lubicie nieoczywiste historie z jeszcze mniej oczywistym zakończeniem? My bardzo, i dlatego polecamy Kęstutisa. Mamy jakieś nieodparte wrażenie, że konsula Maurycego już kiedyś, gdzieś widzieliśmy, w książce, oczywiście, tylko pytanie, w której.
„Zaginiony obraz” czyta się jednym tchem, na bezdechu, z policzkami czerwonymi od śmiechu. Z drugiej strony, kryminalna nuta tego spotkania sprawia, że uruchamiamy wszystkie szufladki przeznaczone na dedukcję i analizę. Winny musi się znaleźć i być ukarany. A co, jeśli się nie znajdzie? Odpowiedzi szukajcie u Kasparavičiusa, mistrza słowa i obrazu, niekwestionowanego mecenasa sztuki uważnej, przywracającej sens wypatrywania tego, co na pierwszy rzut oka nie widać. W czasach pogoni i pośpiechu tak wiele, zdaje się, nam umyka, tak mało czasu jest na refleksję, na którą pozwolili sobie bohaterowie „Zaginionego obrazu”. Czy uważność jest ważna? Na to pytanie, każdy z nas znajdzie inną odpowiedź. W kwestii sztuki i życia zachęcam do odczuwania wszelkimi zmysłami. A co się tyczy literatury, do chłonięcia jej w ilościach równych porcjom tortu zjedzonym przez damę Szarlotę (wcześniej napisałam świnię, ale cenzura to zakleiła białym paskiem). Do zobaczenia u profesora Adalberta!
Autor: Kęstutis Kasparavičius
Ilustracje: Kęstutis Kasparavičius
Tłumaczenie: Małgorzata Gierałtowska
Tytuł: Zaginiony obraz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Ezop
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 68
Wiek czytelnika: 7-9 lat